piątek, 28 listopada 2014

MPW #25 - Eutanazja

WSTĘP
Po dość długiej przerwie zdecydowałem się wrócić do pisania. I to nie tylko do pisania, ale przede wszystkim do podejmowania trochę trudniejszych tematów niż na przykład kwestia koniny sprzedawanej w Ikei. Będzie się działo, ponieważ w tym momencie kończy się dryfowanie, po bezkresnym oceanie mało istotnych problemów społecznych, a zaczyna się ostra jazda bez trzymanki czterokołowcem po polu pełnym min przeciwpiechotnych. Ok. Przepraszam za ten podniosły, nic nie wnoszący wstęp, ale naprawdę nie mogłem się powstrzymać.

niedziela, 16 listopada 2014

MPW #24 - Krzyż w miejscach publicznych

Coraz częściej w mediach są prowadzone dyskusje czy symbole chrześcijaństwa powinny znajdywać się w miejscach publicznych. Jest to dość kontrowersyjny temat, dlatego zdecydowałem się nie ustosunkowywać do tej sprawy w jednoznaczny sposób. Miałoby to tyle samo sensu co apelowanie do Putina o usunięcie wojsk z Ukrainy. Jeśli prezydent Rosji uważa, że nie wysłał tam żadnych żołnierzy to wiadomo, że nie dojdzie do porozumienia z resztą przywódców państw, bo przy podjęciu takich założeń to zadanie jest niewykonalne. Skoro nie mamy wspólnej podstawy, w pewnych sprawach się dogadamy. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewne fakty. Cały ten problem wynika z tego, że pewna część ateistów (i nie tylko bo nie którzy katolicy myślą podobnie) stwierdziła, że krzyż może obrażać przebywających w Polsce innowierców. Nie będę próbował dowodzić czy tak w rzeczywistości jest czy nie, bo nie jestem w stanie tego udowodnić. Ale zwróćmy uwagę, że z tej wypowiedzi wynika, że to nie ateiści się czują obrażeni widokiem krzyża wiszącego np. w sali lekcyjnej (i w sumie jako ludzie niewyznający żadnej religii nie powinni być), ale uważają, że osoba wyznająca inną wiarę może być tym faktem dotknięta. Oczywiście jest to bardzo piękny gest ze strony naszych rodaków, że dbają o dobre samopoczucie mniejszości religijnych w naszym kraju. Lecz ani razu przeglądając internet, słuchając radio czy oglądając telewizje nie natrafiłem na jakiegoś innowiercę, który by narzekał na chrześcijańskie symbole w miejscach publicznych. Wydaje mi się, że jak w ochronie zdrowia tak i w kontaktach między innymi wyznaniami profilaktyka jest ważna, ale nie zawsze trzeba działać tak gwałtownie. Skoro są miejsca gdzie muzłumanie i chrześcijanie żyją obok siebie, w przyjaźni i nie ukrywają swojej wiary, to chyba nie trzeba się bać, że w Polsce będzie to budziło konflikty. 
JJM
  

sobota, 8 listopada 2014

MPW #23 - Życie według nauki Kościoła

O MOICH POGLĄDACH
Za każdym razem kiedy toczy się dyskusja na jakiś dość kontrowersyjny temat, znajdzie się jakaś osoba, która stwierdzi,w bardziej lub mniej dosadny sposób, że jestem zaślepiony swoją religią. Myślę, że byłoby to w pełni uzasadnione, gdyby jedynym moim argumentem było to, że takie a nie inne zachowanie nakazuję mi Kościół, ale każdy kto czytał moje artykuły wie, że tak nie jest. W dyskusjach zresztą także tłumaczę swoje stanowisko. Oczywiście rozumiem, że moja argumentacja niekoniecznie musi do wszystkich trafiać i nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać. Ale moja wiara i moje poglądy, wynikają nie tylko z tego, że tak zostałem wychowany, ale z tego, że trwanie w tym dalej było moim świadomym wyborem. Oczywiście gdybym urodził się w rodzinie innego wyznania,  prawdopodobnie nie byłbym teraz katolikiem, ponieważ nikt by mi tej drogi nie pokazał, ale to się tyczy wszystkich wyznań, Nie ma co ukrywać, to w jaki sposób jesteśmy wychowani ma duży wpływ na nasze poglądy. Ale ja wiem, dlaczego tu jestem. I wiem, że wybór moich rodziców, żeby mnie ochrzcić, był dobry. Jestem katolikiem, bo tu odnalazłem prawdę. Wracając do komentarzy o których mówiłem. Nie rozumiem, czemu kogoś, kto żyje według określonego systemu wartości, ma swoje poglądy i popiera je konkretnymi argumentami, nazywa się zaślepionym przez naukę Kościoła. To nie słuszność idei, ale trafność argumentów prowadzi do zwycięstwa, w dyskusji. Więc należy brać się za rozbijanie argumentów przeciwnika, a nie za wytykanie wybranej przez niego drogi. A choć pójście za tłumem nie zawsze jest mądre, to nie znaczy, że każdy, który tak robi, nie wie, dlaczego się w tym tłumie znalazł.
O WYCHOWANIU DZIECI
Jest wiele osób, które mówi, że dzieci nie powinny być wychowywane w żadnej religii, bo same muszą wybrać drogę. No cóż. Założenia są dobre. Gorzej z możliwością wprowadzenia ich w życie. Dlaczego? Bo jeśli chcielibyśmy być konsekwentni, to musielibyśmy pozbawić dziecka praktycznie wszystkiego. Tradycji narodowej, która w Polsce łączy się z chrześcijańską na przykład wigilią, która jest obchodzona nawet przez ateistów. A także zasad moralnych, które są potrzebne w naszym społeczeństwie. Co prawda kilkaset lat temu, bodajże w oświeceniu, pewien filozof bądź naukowiec (mniejsza z tym kto to był), stwierdził, że ludzie bez religii stworzyliby własne zasady moralne. Nie wiem na podstawie jakich obserwacji doszedł do tego wniosku, skoro średniowiecze (które jeśli ktoś nie wie, było wcześniej niż oświecenie) to epoka, w której dosłownie cała Europa była chrześcijańska (a cała reszta świata też wyznawała jakąś inną religie). Więc w jego czasach nie było społeczeństw, ludzi "nieskażonych" żadną religią. Moralność człowieka, w dzisiejszych czasach, opiera się na tym, co przyniosło ze sobą chrześcijaństwo. Nawet ateista postępuje według co najmniej połowy dekalogu. Co prawda pewne rzeczy z biegiem czasu się zmieniają, ale podstawa jest ta sama. Ok. Trochę za bardzo się rozpisałem i odbiegłem od tematu. Ale wracamy do rzeczy. Nie można dziecka wychować kompletnie bez niczego. Rodzice powinni przekazać mu to, co sami uważają za dobre. Jednocześnie każdy powinien mieć prawo wyboru, jeśli nie będzie mu się to podobać, to po prostu pójdzie inną drogą. Pewnie znajdzie się część osób, które powie, że przecież można pokazać dziecku wszystkie dostępne opcje. Ale wyobraźcie sobie pięciolatka wybierającego spośród konfucjonizmu, buddyzmu, hinduizmu itp. W chrześcijaństwie potrzeba czasu, żeby zrozumieć wiele rzeczy i myślę, że podobnie jest wszędzie. Ateiści którzy mówią o indoktrynacji ludzi przez Kościół, sami to robią, bo także narzucają pewien sposób myślenia, Przecież każdy ma swój rozum. Najlepsze podejście jest takie. Ja ci pokażę kierunek, który ja uważam za słuszny, bo chcę twojego dobra, ale to ty decydujesz, czy idziesz ze mną.
JJM 

środa, 5 listopada 2014