czwartek, 21 maja 2015

MPW #46 - Cierpliwość

Będąc małym dzieckiem zawsze marzyłem, by zrobić coś wielkiego, dokonać jakiegoś bohaterskiego czynu, wskoczyć do płonącego domu i kogoś z niego wyciągnąć. Zresztą myślę, że nie ja jeden. Na dobrą sprawę do dzisiaj kiedy oglądam amerykańskie filmy wojenne, zastanawiam się, jak by to było, gdyby samemu pojechać się bić do Afganistanu. Oczywiście obraz pokazany w tych filmach jest z pewnością mocno podkolorowany. Jednak takie rzeczy pobudzają wyobraźnię na tyle, że człowiek nie dostrzega tego, że zarówno z wojny, jak i z płonącego domu można nie wrócić. Zresztą zupełnie nie o to mi chodzi. Opisane przez mnie zjawisko jest chyba dość pospolite i nawet nie tylko wśród małych chłopców. No cóż, każdy czasem da się trochę ponieść fantazji. Gdy się jednak głębiej zastanowię, dochodzę do wniosku, że te wszystkie marzenia były spowodowane przez jedno pragnienie. Była to chęć bycia kimś.
Znalezienia się na jakiś czas w centrum uwagi. I w sumie to też samo w sobie nie było złe. To normalne. Sportowcy trenują, żeby być coraz lepsi, bić swoje rekordy, zdobywać uznanie publiczności. Oczywiście jest też wiele negatywnych przypadków. Jeśli przyjrzymy się historii dyktatorów, to dojdziemy do wniosku, że byli to ludzie, którzy często zaczynali z poziomu zero. Byli nikim. Często mocno doświadczeni przez życie, świadomi tego jak często jest niesprawiedliwe. I nagle następował przełom, robili wielkie kariery, zresztą wszyscy znamy te historie, nie muszę pisać co działo się dalej... I tu dochodzimy do sedna sprawy. Często w życiu są takie momenty, kiedy zrobimy coś wielkiego, dobrego (przynajmniej w naszym mniemaniu), a nikt tego nie zauważy, nikt tego nie doceni. Każdy odbiera, przeżywa takie coś inaczej, u mnie następuje reakcja obronna w postaci pychy. Co ciekawe, najłatwiej mi zachować skromność, kiedy wszyscy dookoła mnie chwalą. Jednak schody zaczynają się, wtedy kiedy moje działania nie zostaną docenione albo zostanie to zrobione w sposób nie dostateczny. W takich sytuacjach też do głowy przychodzą pewne myśli, odczucia, które niekoniecznie są prawdziwe. Poczucie osaczenia, osamotnienia. Pisałem już o tym w jednym z wcześniejszych artykułów, że człowiek, którego dotyka jakaś niesprawiedliwość, często przestaje dostrzegać dobro, które go otacza, w tym przypadku ludzi, którzy go nie doceniają. Jak pisałem wcześniej, jedną z reakcji, która u mnie występuje jest pycha i to pycha, która powoduje, że za wszelką cenę staram się w jakiś sposób udowodnić, że jestem kimś. W jakiś sposób zaistnieć. Fakt, czasami przychodziło to samo, udostępniłem jakiś post na Facebook'u, wybuchała wielka debata, a ja na moment stawałem się kimś w rodzaju lokalnego celebryty. Oczywiście nigdy nie robiłem tego celowo, ale nie ukrywam, że miałem pewną satysfakcje z tego powodu. I właśnie o tym chciałem napisać. Często wydaje się mi, że niektóre rzeczy się mi należą, pewne rzeczy, które robię, powinny spowodować, że będę traktowany w sposób wyjątkowy. I choć często tak jest, że dobre działanie człowieka nie jest zauważone, to myślę, że potrzeba dużej cierpliwości i spokoju. Oczywiście nie mówię tu o takich sprawach, że weteran, bohater wojny musi, żebrać, żeby mieć za co kupić chleb. To zupełnie inna sytuacja i absolutnie nie mówię tu o tym, że można pozwalać na pomiatanie sobą w pracy. Chodzi mi raczej bycie pokornym i cierpliwe "robienie swojego". Często zauważam u siebie taką rzecz, że jeśli nie wpuszczą mnie drzwiami, staram się wejść oknem, co i tak powoduję, że później przez to okno jestem wyrzucany. Jeżeli robisz coś dobrego, to prędzej czy później to ktoś doceni. Mówi o tym Jezus w ewangelii według św. Łukasza:
" Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:  «Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: "Ustąp temu miejsca!"; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce.  Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: "Przyjacielu, przesiądź się wyżej!"; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony». "* (Łk 14, 7-11)
Nie wiem, czy zauważyliście, ale jakiś czas temu na banerze w miejsce opisu bloga wstawiłem sentencje: "Non sibi sed ad Dei gloriam" (co znaczy: "Nie dla siebie, lecz dla chwały Bożej.") Myślę że sytuacjach, w których czujemy się niedocenieni, warto oddać to wszystko Bogu i jemu dedykować nasze poświęcenie. "A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie."* (Mt 6, 4)
JJM
Przypisy:
* Cytat pochodzi z Biblii Tysiąclecia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz