niedziela, 12 października 2014

MPW #18 - Prywatne objawienia

WSTĘP
Zdaje sobie sprawę, że kwestia którą dzisiaj poruszę jest dość delikatna. Dlaczego? Ponieważ wśród katolików zdania na ten temat są podzielone i to nie tylko wśród świeckich, ale także wśród księży. W dzisiejszym artykule wyjaśnię jaki jest mój stosunek do objawień prywatnych, a także zwrócę uwagę na kilka rzeczy z nimi związane, które mi się nie podobają. Przypominam, że treść tego posta to moje osobiste poglądy, z którymi nie muszą się zgadzać nawet wierzący. W odróżnieniu od niektórych z poprzednich artykułów prezentuje tu własne przemyślenia, a nie dogmaty.

DO RZECZY
Zacznijmy od wyjaśnienia kilku rzeczy. Objawienia prywatne to są wszystkie objawienia poza przyjściem Jezusa (objawieniem Bożym). Niektóre z nich są zatwierdzone przez Kościół (m.in. Lourdes, Fatima), a inne nie. Do tych nie zatwierdzonych należy m.in. Medjugorie (z powodu tego że te objawienia wciąż trwają), a także wiele tych których treść nie zgadzała się z nauczaniem Kościoła. Jak należy do nich podchodzić? Kościół Katolicki mówi, że objawienia prywatne, nawet te zatwierdzone, nie są dogmatami. A więc można w nie wierzyć, ale nie trzeba. Nie wnoszą nic nowego do naszej wiary. Skoro już objaśniłem na czym one polegają, przejdę do sedna artykułu, czyli mojej opinii. Absolutnie nie neguję tego, że objawienie w Fatimie bądź Lourdes miało miejsce. Ale mi żadne z nich nie jest potrzebne do wiary. Wszystko co jest do niej konieczne zostało objawione w Chrystusie. Wszystko inne jest tylko powtórzeniem tego, co już było i wezwaniem do nawrócenia. Zauważyłem też kilka rzeczy, które mi się nie podobają i których nie rozumiem. Jedną z nich jest budowanie grot i stawianie figur, mających upamiętnić jakieś objawienie, a także odprawianie specjalnych nabożeństw z nim związanych. Dlaczego mi się to nie podoba? Ponieważ uważam, że objawienie jest ściśle związane z miejscem, w którym się odbyło. Takie działanie po prostu nie ma sensu. Nie mam nic przeciwko wspominaniu o tych zdarzeniach, ale trzeba się wtedy koncentrować bardziej na treści niż na samym wydarzeniu. Dla nas Polaków ważniejsze było to, co powiedziała Maryja, a nie komu i gdzie się ukazała oraz jak wyglądała. Oczywiście ma to znaczenie, choćby historyczne dla mieszkańców tych terenów, ale nie dla nas. Złośliwi twierdzą, że powodem stawiania figur przez proboszczów jest zemsta za to, że objawienie nie odbyło się na nich terenie. Ja tak nie uważam, ale według mnie jest to niepotrzebne z wyżej wymienionych powodów. Jeśli kogoś to pociąga, to może osobiście tam pojechać, Drugą rzeczą, która mi się nie podoba. To złe podejście części osób do tych wydarzeń. Objawienia prywatne, cuda i duchowość ludowa mają być tylko dodatkiem. Nie mogą być fundamentem wiary. Stawianie jej na tym jest budowaniem na piasku. Problem polega na tym, że w wielu parafiach brak alternatyw. Oczywiście kult Maryi i innych świętych to piękna Polska tradycja, ale nie można na tym poprzestawać. Dróg jest wiele i każdy powinien móc wybrać jaką drogą do Boga chce iść. Nie podoba mi się także to, że dla wielu wiernych, ważniejsze są cuda niż przesłanie tego miejsca. Nie muszę mówić, że to one są głównym powodem pielgrzymek do Fatimy, Lourdes itp. Oczywiście rozumiem ciężko chorą osobę, dla której jest to ostatni ratunek i ma nadzieje na uzdrowienie. Ale ucząc dzieci o tych wydarzeniach, należy najpierw mówić o przesłaniu, a dopiero potem o możliwych korzyściach.
JJM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz