"Znam twoje czyny, że ani zimny,
ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro
jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych
ust." Ap 3, 16-16. Przez kilka ostatnich tygodni szczerze mówiąc
nie miałem kompletnie żadnego pomysłu o czym pisać. Ten stan
rzeczy spowodował, że tworzyłem artykuły praktycznie o niczym.
Nie było w tym nic złego, ponieważ jak czytamy w księdze
Koheleta: "Każda rzecz ma swój czas" i nie muszę w
każdym moim tekście wytaczać ciężkiej artylerii - dogmatów
Kościoła Katolickiego . Jednak po kilku lżejszych postach nadszedł
z powrotem czas na konkrety.
DO RZECZY
Na
początku wyjaśnię pewną rzecz. Cytat znajdujący się na samym
początku w ogóle nie dotyczy wstępu. Przynajmniej w moim
zamierzeniu tak miało być. Umieściłem go tam tylko dlatego, bo to
nim chciałem zacząć ten artykuł. Poza tym cytatem jest jeszcze
jeden (przynajmniej z tych co pamiętam) fragment Biblii, który by
idealnie pasował do podejmowanego przez mnie tematu . Chodzi mi o
cytat z ewangelii według św. Mateusza "Niech wasza mowa
będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi."
Ale przejdźmy do rzeczy. Zauważyłem i zauważam coraz częściej,
że jest wiele osób które uznaje się za katolików, ale nie zgadza
się z częścią nauczania Kościoła. Pół biedy gdyby młodzież
uczestnicząca w lekcji religii kłóciłaby się z prowadzącym
przedmiot księdzem czy katechetą, na przykład o sposób
interpretacji jakiegoś fragmentu Pisma Świętego i popierała
swoją opinie rozsądnymi argumentami. Świadczyłoby to o tym, że
faktycznie czytają Biblie i próbują ją w jakiś sposób rozważać.
Problem polega na tym, że duża część katolików w ogóle do
Pisma Świętego nie sięga, więc siłą rzeczy nie potrafią
prowadzić jakiejkolwiek dyskusji na ten temat. Spory dotyczą więc
przeważnie kwestii moralnych. Antykoncepcja, czystość
przedmałżeńska czy dzisiejsze Halloween itd. Nie zamierzam
wchodzić (przynajmniej teraz), w te konkretne problemy, bo to nie ma
większego sensu. Ale chciałem zwrócić uwagę na jedną rzecz. Posiadanie odmiennej opinii samo w sobie nie jest czymś złym,
jeśli mimo wszystko zachowujemy posłuszeństwo. Na każdy temat
można dyskutować. Ale postawa oni mówią swoje, a ja robię swoje
już tak. Nie można traktować nauki Kościoła tak jak studenci
wykładów na uniwersytecie. To mi się podoba, więc tego będę
przestrzegał, a inne rzeczy już nie. Tak jak ojciec Pio musimy z
pokorą przyjąć to co nam każe Kościół, nawet jeśli uważamy
inaczej. Oczywiście czasem nie jest to łatwe. Sens pewnych rzeczy
zrozumiemy prawdopodobnie dopiero po tamtej stronie. Czasami wydaję
się nam, że niektóre rzeczy są nielogiczne, ale logika Bożą
wykracza poza nasz ludzki rozum. Uważam że w dzisiejszych czasach
potrzebny jest radykalizm ewangeliczny. Nie mówię tu o fanatyzmie
(swoją drogą słowa "chrześcijanin" i "fundamentalista"
są sprzeczne, bo w sumie jak można zabijać w imię religii, która
nakazuję kochać każdego człowieka) Chodzi mi o to, że nie
powinniśmy na siłę starać się być elastyczni i działać tak
żeby podobać się jednym i drugim. Zresztą problem tego, że
ludzie nie potrafią trzymać się twardo swoich poglądów nie
dotyczy tylko chrześcijaństwa, ale ogółu społeczeństwa.
PODSUMOWANIE
W
nie ma takiego czegoś jak wierzący, ale nie praktykujący. Nie
można być katolikiem na 99%. Albo idziemy na całość, albo
wcale. Nauka Kościoła wywodzi się z Biblii oraz z dokumentów
wydanych przez papieża. Ta pierwsza część nigdy nie ulegnie
zmianie. Druga z biegiem czasu może się zmienić. Jednak jeśli
uznajemy się za katolików to musimy być posłuszni nauczaniu KK.
JJM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz