Jeden z moich znajomych powiedział kiedyś, że Biblia to taka książka fantasy. Być może. Ale jeśli tak jest, to jest to fantastyka, która oddaje prawdziwą naturę człowieka lepiej niż jakakolwiek książka, którą kiedykolwiek napisano. Nigdzie indziej nie jest tak dosadnie i trafnie pokazane, ile potrafi być zła w człowieku, jak potrafi być niewierny. Wczoraj na kolanach wielbił swojego wybawcę, dziś wbija mu nóż w plecy. I jest to fakt. Niezależnie, czy ktoś wierzy, że jest to Księga natchniona przez Boga, czy też nie, ta kwestia jest niepodważalna. Obraz człowieka pokazany w Biblii jest najbardziej obiektywny, bo jest pisany z perspektywy setek lat i wielu osób, a nie z punktu widzenia jednego człowieka. Zresztą, jeśli chodzi o cuda ukazane w Starym Testamencie, to możliwość zajścia znacznej części z nich została wyjaśniona naukowo. A nadzwyczajne jest w nich to, że wydarzyły się właśnie w tym określonym momencie. Nie będę jednak wychodził poza swoje kompetencje i zostawię tę kwestie naukowcom. A was odsyłam do książek, filmów czy artykułów w gazetach.
Ja bym chciał zająć się zupełnie inną kwestią. Kiedy czytałem, już jakiś czas temu, księgę Jozuego, byłem zupełnie zbity z tropu. I myślę, że nie tylko ja. Izrael, naród wybrany, umiłowane dzieci Najwyższego, podbijają miasta, palą domy i wyrzynają w pień wszystko, co się rusza. I nawet Bóg nie zwrócił im żadnej uwagi. To jeszcze nic. Kilka ksiąg dalej ten sam umiłowany lud zostaje podbity i zabrany w niewolę dlatego, że nie postępował zgodnie z wolą Boga. Gdzie tu miłosierdzie, gdzie ojcowska troska, o której mówił Jezus w Ewangeliach? Czy Bóg pokazany w Starym Testamencie to ten sam, co pojawia się w Nowym? Przede wszystkim zarówno Stary jak i Nowy Testament trzeba czytać przez pryzmat realiów jakie panowały w tamtych czasach, a także kultury, która jest zupełnie inna w Europie niż na Bliskim Wschodzie. Podam tu pewien przykład, zupełnie nie związany z Pismem Świętym. Moja koleżanka ze szkoły średniej była zbulwersowana po lekturze książki "Romeo i Julia" Szekspira, gdzie tytułowa bohaterka wzięła ślub (co prawda w tym przypadku po kryjomu, ale takie rzeczy były w tamtych czasach na porządku dziennym), mając niespełna 14 lat. W dzisiejszych czasach, gdyby dorosły facet chciał się ożenić z czternastolatką, zostałby najprawdopodobniej określony w dość jednoznaczny sposób. Wtedy to było normalne. Takie były realia spowodowane tym, że ludzie szybko umierali. Tak samo jest również z Pismem Świętym. Bezwzględność Izraelitów nie jest niczym nadzwyczajnym, żeby nie powiedzieć że jest czymś pospolitym w tamtych czasach. Czy koniecznym? To pytanie lepiej zadać historykom. Ja jednak śmiem sądzić, że gdyby Jezus pojawił się w Starym Testamencie i żydzi by go posłuchali, naród Izraelski by zbyt długo nie przetrwał, przynajmniej bez pomocy z góry. Zresztą nie chodziło też o kwestie, czy się obronimy czy nie, ale też o to, czy nie rozpadniemy się od środka. Olbrzymie zagrożenie dla Izraela stanowiło mieszanie się Żydów z poganami, rozmycie się granicy, utrata własnej tożsamości narodowej, która była nieodłącznie związana z religią. Co zresztą i tak później nastąpiło. To, że Izrael przebywał tyle razy w niewoli, to nie kwestia tego, że oni nagrzeszyli, a teraz Bóg zsyła im karę z Nieba. To kwestia grzechu i błędów konkretnych ludzi, którzy stanowili społeczeństwo, co zaskutkowało tym, że państwo rozpadło się od środka. Zresztą historia lubi się powtarzać. Dokładnie to samo stało się później z potężnym Imperium Rzymskim. Ludzie zamiast pracować, woleli się bawić. I trach. To musiało pęknąć i w końcu pękło. Bóg nie karze człowieka, nie musi, człowiek sam wymierza sobie sprawiedliwość. Takie życie. Zresztą wystarczy spojrzeć w przeszłość, żeby zobaczyć, że jeżeli nam ktoś proponuje nie wiadomo jakie cuda, wygodne życie, a to wszystko jest do zdobycia bez żadnego wysiłku, to wiemy, że coś jest nie tak. Utopia ma to do siebie, że choć jest piękna, to jednak nieosiągalna.
Biblia nie jest książką fantasy, jest księgą ukazująca twardą, brutalną rzeczywistość, pełną ludzkich upadków, potu, łez i krwi. Co zatem jest w niej nadzwyczajnego? To, że ukazuje Boga, który niezależnie od wszystkiego chcę nam pomagać i z uporem maniaka, bez znudzenia wciąż wyciąga nam pomocną dłoń. Jedynie co go powstrzymuje, to nasza wolna wola. W naszej gestii pozostaje to, czy chwycimy Jego dłoń...
Jakub Jan Młynarz
Piszę jak jest. Śrem**
Przypisy:
*Cytat pochodzi z Biblii Tysiąclecia.
** Tak mała inspiracja panem Mariuszem Maxem Kolonko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz